Do mojego wyjazdu do Portugalii pozostały już tylko 3 miesiące i coraz częściej zaczynam rozmyślać nad tym, jak to będzie. Opuszczę mój dom i moje miasto rodzinne na ok pół roku, a co więcej, podczas tego czasu nie przylecę do Polski nawet na święta. Dlaczego to robię? Bo nieustannie potrzebuję nowych wyzwań, a po wyjeździe do Hong Kongu i podroży autostopem do Amsterdamu przyszła kolej i potrzeba na coś wielkiego. Erasmus to oczywiście świetna przygoda, ale z tym programem wiąże się również cala masa problemów i przeciwności, które trzeba jakoś pokonać. Szczerze mówiąc, to bardzo się cieszę na myśl, że opuszczę moje środowisko na jakiś czas i zawsze chciałam wiedzieć, jak to jest mieszkać za granicą, ale z drugiej strony, to żyje mi się w Poznaniu naprawdę dobrze. Jeszcze nie wyjechałam, a już wiem, że z pewnością będzie mi baaardzo brakować moich przyjaciół, mojego mieszkania, maszyny do szycia i roweru. No i zabiorę ze sobą maksymalnie dwie walizki rzeczy. Które ciuchy zabrać ze sobą, a które zostawić? To będzie naprawdę ciężki wybór hehe :) A tak na poważnie, to myślę, że największym wyzwaniem dla mnie, już tam na miejscu, będzie znalezienie pokoju do wynajęcia! Nie mówiąc już o tym, że transze wpłacane na moje konto w ramach Erasmusa, wcale nie będą odpowiednio wysokie.
No nic. Pozostaje mi jedynie zakupić bilet w jedną stronę, zbierać pieniądze na pobyt i odliczać dni do mojego wyjazdu ;)
TRANSLATE