Wiem, że cześć z Was sama wybiera się z najbliższym czasie na swojego Erasmusa do Porto, oraz prosiła mnie o kilka rad, stąd też mój dzisiejszy wpis ;). Ja sama będąc w Waszej sytuacji prawie rok temu, kompletnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać już na miejscu. Plus był taki, że dzięki mojej znajomej, poznałam mieszkającego tam od kilku lat znajomego, który nie tylko podzielił się ze mną kilkoma wskazówkami, co nawet odebrał z lotniska i udzielił schronienia przez moje pierwsze dni w Portugalii ;). Myślę, że bez jego pomocy (pozdro Bartek!), byłoby mi na początku na pewno gorzej.
Pierwsze dni były dla mnie bardzo stresujące, gdyż wiązały się one ze znalezieniem mieszkania, zgłoszeniem się na mojej nowej uczelni oraz oczywiście z aklimatyzacją. Jednak już po równym tygodniu stwierdziłam, że ogarnęłam już chyba wszystko, do tego znalazłam świetnych znajomych, z którymi trzymałam się praktycznie już do końca. Dzisiaj, z perspektywy czasu myślę sobie, że dałam sobie wtedy całkiem dobrze radę, w tym nowym dla mnie mieście i to w obcym kraju gdzie znałam tylko jedną osobę, lecz pamiętam, jak już pierwszego dnia po wylądowaniu, kiedy to zgubiłam drogę do miejsca, gdzie chciałam jechać i miałam kłopoty z połapaniem się w komunikacji miejskiej, stwierdziłam, że chyba kompletnie zwariowałam wyjeżdżając, że Portugalia jest strasznie dziwna, a ja mogłam siedzieć sobie dalej wygodnie w moim rodzinnym Poznaniu. Uff, dobrze, że jednak szybko wzięłam się w garść, zostałam w Porto 10 miesięcy i tym sam zgodziłam się na przeżycie dotychczas najlepszej przygody w moim życiu ;)
W dzisiejszym wpisie chciałabym udzielić kilku rad dla osób przybywających do samego miasta Porto. Wiele kwestii odnoście Portugalii i jej kultury, poruszyłam już w kilku moich poprzednich wpisach, które możecie przeczytać pod tagiem ERASMUS lub PORTUGALIA.
1. Zakwaterowanie
No więc może zacznijmy od samego początku...
Jedziecie na Erasmusa do Porto, to już pewne. I co dalej? Oczywiście pierwszą kwestią jest znalezienie sobie odpowiedniego lokum! Zazwyczaj do wyboru ma się dom dla Erasmusów, dzielony z innymi zagranicznymi studentami, lub pokój w mieszkaniu. Ja przez pierwsze 4 miesiące mieszkałam w hostelu, który w trakcie roku szkolnego wynajmował swoje pokoje właśnie Erasmusom. Średni poziom cen za miesięczny wynajem to mniej więcej 180-220€, z wliczonymi opłatami. Osobiście bardzo polecam tą opcję, gdyż nie trzeba się martwić płaceniem comiesięcznych rachunków. Często landlord wymaga również na początku wpłaty miesięcznej kaucji, którą po dogadaniu się może potraktować jako zapłatę za nasz ostatni miesiąc.
Gdzie szukać mieszkania? Najlepiej przez grupy na FB, do których wypada się zapisać. Znajdziemy tam również sporo informacji o bieżących imprezach, wycieczkach, oraz różne oferty sprzedaży.
Jeżeli miałabym Wam coś poradzić to: nie wpłacajcie pieniędzy na konto właściciela przed zobaczeniem mieszkania!!! W Porto bardzo często okazuje się, że mieszkanie ma grzyba, pleśń, okna są nieszczelne albo coś szwankuje. Wtedy możecie się jeszcze wycofać, bo wpłaconej zawczasu kaucji nikt Wam nie zwróci! Lepiej więc zatrzymać się przez pierwsze dni przykładowo w hostelu i szukać pokoju będąc już na miejscu. Ja przez moje pierwsze 4 miesiące mieszkałam niestety w zagrzybionym mieszkaniu, przez co nabawiłam się okropnej alergii :/. Zazwyczaj też właściciele nie kwapią się niestety aby cokolwiek naprawić i często mają tego typu prośby zwyczajnie w dupie. Musicie też wiedzieć, że portugalskie domy (no chyba, że te najnowsze) nie mają ogrzewania. Zazwyczaj zimą używa się tu przenośne grzejniki lub farelki. Spytajcie się właściciela, czy użycza taki sprzęt, bo inaczej zamarzniecie!!!
Możecie też spróbować szukać pokoju do wynajęcia przez serwisy internetowe. Przeważnie ludzie są w stanie odpowiedzieć po angielsku. Dowiedźcie się jednak, czy oferta obejmuje pościel i wymianę ręczników. Jest to bardzo przydatna opcja dla nas - Erasmusów.
Gdzie szukać mieszkania? Najlepiej przez grupy na FB, do których wypada się zapisać. Znajdziemy tam również sporo informacji o bieżących imprezach, wycieczkach, oraz różne oferty sprzedaży.
Jeżeli miałabym Wam coś poradzić to: nie wpłacajcie pieniędzy na konto właściciela przed zobaczeniem mieszkania!!! W Porto bardzo często okazuje się, że mieszkanie ma grzyba, pleśń, okna są nieszczelne albo coś szwankuje. Wtedy możecie się jeszcze wycofać, bo wpłaconej zawczasu kaucji nikt Wam nie zwróci! Lepiej więc zatrzymać się przez pierwsze dni przykładowo w hostelu i szukać pokoju będąc już na miejscu. Ja przez moje pierwsze 4 miesiące mieszkałam niestety w zagrzybionym mieszkaniu, przez co nabawiłam się okropnej alergii :/. Zazwyczaj też właściciele nie kwapią się niestety aby cokolwiek naprawić i często mają tego typu prośby zwyczajnie w dupie. Musicie też wiedzieć, że portugalskie domy (no chyba, że te najnowsze) nie mają ogrzewania. Zazwyczaj zimą używa się tu przenośne grzejniki lub farelki. Spytajcie się właściciela, czy użycza taki sprzęt, bo inaczej zamarzniecie!!!
Możecie też spróbować szukać pokoju do wynajęcia przez serwisy internetowe. Przeważnie ludzie są w stanie odpowiedzieć po angielsku. Dowiedźcie się jednak, czy oferta obejmuje pościel i wymianę ręczników. Jest to bardzo przydatna opcja dla nas - Erasmusów.
Tutaj macie kilka portali tego typu:
http://www.bquarto.pt/porto/
http://www.custojusto.pt/porto/quartos
2. "Buddy"
"Buddy" to wolontariusz, który po wcześniejszym umówieniu się, jest w stanie odebrać nas z lotniska i pomóc nam na samym początku naszego pobytu. Jest on nam przydzielany z uczelni goszczącej nas lub sami możemy go "zamówić" poprzez stronę ESN Porto. Swoją drogą jest to strona, którą będziecie odwiedzać bardzo często. Znajdziecie tam kalendarz nadchodzących wydarzeń oraz wiele potrzebnych informacji.
Ja nie korzystałam z usług "buddy'iego", bo zwyczajnie nie były mi potrzebne. Na mojej uczelni był jeden taki osobnik na całą grupę Erasmusów, który przyszedł na spotkanie organizacyjne, podał swój adres mailowy i tyle go widziałam.
Ja nie korzystałam z usług "buddy'iego", bo zwyczajnie nie były mi potrzebne. Na mojej uczelni był jeden taki osobnik na całą grupę Erasmusów, który przyszedł na spotkanie organizacyjne, podał swój adres mailowy i tyle go widziałam.
3. Pierwsze rzeczy, do zrobienia po przylocie
Pierwszą rzeczą, którą trzeba zrobić po przylocie do Porto, to na pewno zgłoszenie się na swoją uczelnię. Podpiszemy tam papier zaświadczający o naszym przyjeździe. Ten sam dokument będziemy podpisywać również na sam koniec naszego Erasmusa. Bardzo ważny jest przedział czasowy. Przykładowo: jeżeli lecicie do Porto tylko na 1 semestr, stypendium z UE jest Wam w takim wypadku wypłacane na okres pięciu miesięcy. Jeżeli Wasze zaświadczenie wykaże, że jednak wróciliście do ojczyzny miesiąc wcześniej, będziecie zmuszeni zwrócić stypendium odpowiednio za okres, który Was już w Porto nie było. Przeważnie jednak, można się dogadać i mnie samej np. wystawiono datę wyjazdu na tydzień później.
Wasz koordynator na uczelni powinien Wam wszystko wytłumaczyć. Mam tu na myśli, jak poruszać się po Porto oraz czego możecie spodziewać się po swojej uczelni, oraz jej wymagania.
Drugą kwestią jest odwiedzenie biura ESN. Wyrobicie tam sobie kartę ESN, która będzie Wam super potrzebna przez cały okres Waszego Erasmusa. Ma ona okres ważności na rok i co ważne, do jej wyrobienia będzie Wam potrzebne zdjęcie. Kosztuje ona niestety 10€, ale w tej cenie otrzymacie również kartę sim z portugalskim numerem telefonu.
Trzecią rzeczą którą trzeba zrobić (albo i też nie), to wyrobienie sobie karty miejskiej. O tym jednak, w następnych punktach.
Wasz koordynator na uczelni powinien Wam wszystko wytłumaczyć. Mam tu na myśli, jak poruszać się po Porto oraz czego możecie spodziewać się po swojej uczelni, oraz jej wymagania.
Drugą kwestią jest odwiedzenie biura ESN. Wyrobicie tam sobie kartę ESN, która będzie Wam super potrzebna przez cały okres Waszego Erasmusa. Ma ona okres ważności na rok i co ważne, do jej wyrobienia będzie Wam potrzebne zdjęcie. Kosztuje ona niestety 10€, ale w tej cenie otrzymacie również kartę sim z portugalskim numerem telefonu.
Trzecią rzeczą którą trzeba zrobić (albo i też nie), to wyrobienie sobie karty miejskiej. O tym jednak, w następnych punktach.
4. Na co komu karta ESN?
Dzięki karcie ESN będziecie mieli możliwość uczestniczenia w wycieczkach organizowanych przez ESN Porto, oraz różnego rodzaju wydarzeniach integracyjnych. Posiadając tą kartę na wiele imprez wejdziecie ze sporą zniżką, lub zwyczajnie za darmo, przez co zaoszczędzicie pieniądze. Szczerze mówiąc, to jeśli chodzi o imprezy w Porto, to o wiele bardziej opłaca się być Erasmusem, niż zwyczajnym studentem. W Porto jest dla nas mnóstwo wydarzeń, a organizatorzy aż "biją" się o nas z udział. Nie da się przecież ukryć, że napędzamy im koniunkturę, bo są nas tu każdego semestru grube setki (ponad 2 tys zagranicznych studentów w Porto każdego roku!).
Karta daje nam również zniżkę na zakup biletów na mecz FC Porto, chociaż niestety w ograniczonej liczbie. Taniej zapłacimy również za lekcje surfowania.
A co jeśli zgubimy naszą kartę? No cóż oczywiście mnie się to zdarzyło, po czym okazało się, że jednak mam swoją kartę nadal... w portfelu ;). Trzeba w takim wypadku wybrać się ponownie do biura ESN oraz wyrobić duplikat, który kosztuje 3€. Okazało się, że cała sytuacja wyszła mi na dobre. Kiedy odwiedził mnie młodszy brat... przykleiłam jego zdjęcie do mojej starej karty i od tego czasu wchodził z nami na imprezy jako Erasmus :D. Mało tego... wchodziliśmy na karty ESN ze zniżką do muzeów oraz kupowaliśmy taniej lekcje surfingu. I przez całe 2 tygodnie nikt nie zwrócił uwagi na to, że oboje nazywamy się Irmina Kuźniak, a zdjęcie Kacpra jest bezczelnie przyklejone taśmą klejącą! Haha.
Karta daje nam również zniżkę na zakup biletów na mecz FC Porto, chociaż niestety w ograniczonej liczbie. Taniej zapłacimy również za lekcje surfowania.
A co jeśli zgubimy naszą kartę? No cóż oczywiście mnie się to zdarzyło, po czym okazało się, że jednak mam swoją kartę nadal... w portfelu ;). Trzeba w takim wypadku wybrać się ponownie do biura ESN oraz wyrobić duplikat, który kosztuje 3€. Okazało się, że cała sytuacja wyszła mi na dobre. Kiedy odwiedził mnie młodszy brat... przykleiłam jego zdjęcie do mojej starej karty i od tego czasu wchodził z nami na imprezy jako Erasmus :D. Mało tego... wchodziliśmy na karty ESN ze zniżką do muzeów oraz kupowaliśmy taniej lekcje surfingu. I przez całe 2 tygodnie nikt nie zwrócił uwagi na to, że oboje nazywamy się Irmina Kuźniak, a zdjęcie Kacpra jest bezczelnie przyklejone taśmą klejącą! Haha.
5. Portugalska karta sim
Tak jak wspominałam wcześniej, swoją kartę sim w sieci WTF otrzymacie w biurze ESN. Koszt miesięczny korzystanie z tej karty to 7,80€, co gwarantuje nam darmowe rozmowy, smsy, 500mgb internetu oraz nieograniczone korzystanie z niektórych aplikacji, takich jak Skype, WhatsApp itp. Swoje konto można doładować przez internet, lub wielu punktach, przykładowo w salonach sieci komórkowej NOS. Zawsze jednak pobierają od nas prowizję za zapłatę, z tego co pamiętam jest to 30 eurocentów.
Ja jednak mogę dać Wam pewną przydatną wskazówkę, dzięki której zaoszczędzicie sporo pieniędzy oraz czasu :D. Mianowicie: wybierzcie się do centrum handlowego Norteshoping i znajdźcie wysepkę z tą samą siecią komórkową WTF. Spytajcie się tam o to, czy trwa aktualnie jakaś promocja (przez całe 10 msc, jak ja byłam w Porto trwała)! Dwa razy udało mi się zakupić kartę sim za super cenę 7,80€ (czyli za miesięczny koszt doładowania), jednak w ramach promocji konto doładowali mi aż za 50€ a do tego wręczyli mi gratisy! Tym samym oznacza to, że mogłam za ceną 7,80€ korzystać z telefonu przez okres ponad pół roku. Nawet nie trzeba umieć liczyć, aby zauważyć, że miesięczne koszta użytkowania wynoszą w takim wypadku prawie tyle co nic. Aby tego było mało, kiedy nasze pieniądze na koncie już nam się skończą, możemy nadal korzystać z naszego numeru przez 2 tygodnie. Oczywiście w takim wypadku naliczają nam debet, ale nie trzeba go spłacać, wystarczy zakupić sobie nowy numer, również w promocji... :P. Ja więc przez 10 miesięcy prawie nic nie płaciłam za korzystanie z telefonu, nawet kiedy byłam w Hiszpanii, Maroko, albo gdziekolwiek indziej za granicą. A do tego otrzymałam w gratisie za pierwszym razem słuchawki, a za drugim powerbank :P.
6. Komunikacja miejska
Ehh, komunikacja miejska w Porto niestety bardzo mnie wkurzała i osobiście o wiele bardziej wolę tą w moim rodzinnym Poznaniu, Warszawie i w Polsce ogólnie! Szczerze mówiąc, to mogliby się od nas uczyć!
No więc zacznijmy od tego, że w Porto głównym środkiem lokomocji jest metro (które swoją drogą przypomina raczej nowoczesny tramwaj). Zdecydowana większość stacji jest nadziemna, nie ma również jak w przypadku metra w innych miastach - bramek. Bilety odbija się poprzez przyłożenie ich do jednego z czytników, stojących na przystankach, teoretycznie więc wygląda to tak, że odbijamy bilet przed wejściem do metra. Stacje znajdujące się pod ziemią są z nielicznymi wyjątkami głównie w ścisłym centrum.
Inaczej ma się sprawa w autobusach, gdzie wchodzi się jedynie przednim wejściem, jednocześnie przykładając bilet, również do czytników umieszczonych tuż za drzwiami. Kierowca zawsze zwraca uwagę, czy zaktualizowaliśmy swój bilet. Jeśli nie, nie możemy wejść do pojazdu, lub zobowiązani jesteśmy kupić go u niego, jednak po wyższej cenie niż normalnie.
W Porto mamy autobusy nocnej, jednak jeżdżą one rzadko, bo jedynie jeden kurs z jednej linii na godzinę! :/. Często więc chodziłam w nocy pieszo, bo zwyczajnie nie chciało mi się czekać w nieskończoność. Trzeba również zauważyć, że ostatnie autobusy nocne odjeżdżają z głównego placu - Aliados o godzinie 5:00. Pierwsze metro z tego miejsca odjeżdża o 6:12, więc wielu ludzi woli lub musi przykładowo zostać na imprezie do rana, bo nie ma jak w tym czasie wrócić do domu.
Metro w Porto
Czytniki, za pomocą których aktualizuje się bilety.
Strefy
W Porto obowiązuje system strefowy. Przykładowo, jeśli jedziemy z lotniska do centrum miasta - przejeżdżamy aż przez 4 strefy (C4, C3, C2 i C1). Jeśli jedziemy z centrum do sąsiedniej miejscowości - Vila Nova de Gaia - pokonujemy 2 strefy (C1 i S8). W zależności więc przez ile stref przejeżdżamy, na tyle kupujemy bilet.
Bilet miesięczny, czyli karta Andante Gold Cart
Jak wyrobić sobie Andante Gold Card?
W tym celu udajemy się do jednego z biur biletowych na stacjach metra. Najpopularniejszym jest to na głównej stacji - Trindade.
Pobieramy numerek, podchodzimy do stanowiska, mówimy, że chcemy wyrobić sobie kartę, a następnie pokazujemy dowód tożsamości, zdjęcie (jeśli nie mamy, to zrobią nam kamerką na miejscu), oraz zaświadczenie z uczelni, że jesteśmy studentami. Jest na nim również nasz tymczasowy adres zamieszkania. Dzięki niemu pracownik ustala, na ile stref musimy wykupić bilet miesięczny. Przez to, że jesteśmy studentami, mamy również przyznaną zniżkę 10% na sieciówkę. Przykładowo: ja za bilet miesięczny na 2 strefy płaciłam 22,60€.
Koszt wyrobienia sobie karty to nieco ponad 10€, otrzymujemy ją od razu, na miejscu. Można bez problemu porozumieć się po angielsku.
Bilety jednorazowe
Szczerze mówiąc, to bilet miesięczny przydaje się jedynie tym, którzy często korzystają z komunikacji miejskiej. Poza tym, nawet jeśli mamy sieciówkę na 2 strefy, a chcemy np. jechać na lotnisko lub nad ocean, to i tak musimy kupić dodatkowy bilet na dalszą strefę, Bilety jednorazowe kupuje się w automacie. Za pierwszym razem zostanie nam do niego doliczona dodatkowa opłata 0,5€, za bilet kartonikowy. Po wykorzystaniu nie wyrzucamy go jednak! Jest on wielokrotnego użytku i możemy go doładowywać tyle razy ile zechcemy.
Przykładowe ceny:
2 strefy: 1,20€
4 strefy: 1,85€
Ważne: bilet jednorazowy jest w tej samej cenie dla każdego, nie jest istotne czy ktoś jest studentem, czy dzieckiem. Jest jednak ważny co najmniej godzinę! (im więcej stref, tym dłużej. Np. bilet na 4 strefy jest ważny, 1h 15min). W tym czasie, w danych strefach możemy się przesiadać tyle razy ile chcemy, jednak musimy jak zwykle pamiętać o aktualizacji biletu, za każdym razem, kiedy wsiadamy do jakiegoś pojazdu.
Kary i kanary, czyli mieć w dupie system
Szczere? Cała ta konieczność wiecznego odbijania biletów strasznie mnie wkurzała. Zdarzyło mi się też, że automat połknął mi pieniądze, więc postanowiłam zwyczajnie... olać cały system i... jeździć na gapę :P ! Przez 10 miesięcy w Porto jeździłam na bilecie miesięcznym jedynie pierwsze 3! Często nie było mnie w ogóle w mieście, a jak już byłam to nie musiałam często jeździć na uczelnię, więc nie miałabym nawet kiedy wykorzystać sieciówki, tak aby jej cena mi się zwróciła. Tak jak wspominałam wcześniej, metro w Porto nie ma bramek, a poza tym... kanary jeżdżą w uniformach ;). Widać ich z daleka, zawsze są ubrani tak samo: białe koszule, krawat + czarne spodnie. Zawsze mają w rękach czytniki, więc świecą się już daleka niczym zapalone żarówki. Nie muszę chyba dodawać, że główną grupą praktykującą taką jazdę na cwaniaka, byli Polacy :D. Zdarzyło mi się czasami kupić bilet, kiedy jechałam autobusem, albo na bardzo długiej trasie, ale nawet w takim wypadku często go nie kupowałam! Pewnego dnia wraz z moim kolegą i bratem przejechaliśmy na gapę łącznie 67 przystanków! Zwyczajnie... za każdym razem kiedy kontrola wsiada do pojazdu, to ich widać, jedzie się więc wtedy następnym ;).
A co jeśli jakimś cudem złapie nas kanar... NIC! Ze względu na to, że jesteśmy obcokrajowcami, nie wysyłają nam oni przecież wezwania do zapłaty do naszego kraju. Nie będzie też nas ścigała międzynarodowa policja ani nie wpiszą nas do żadnego światowego rejestru dłużników :D. Mój kolega z Polski, który raz jechał na uczelnie bez biletu, przez całe miasto, został "złapany". Po chwili kanar wręczył mu wypisaną karę na 200€, z informacją, że... ma ją sobie zatrzymać na pamiątkę. Obcokrajowców zwyczajnie nie ścigają i nie wręczają kar, bo nie mają jak swoich należności egzekwować!
Jeżeli miałabym Wam jednak coś poradzić to abyście w święta narodowe oraz inne, typu: sylwester, juwenalia itp, zawsze mieli odbity bilet. Zdarza się bowiem, że w tych dniach kontrola zamyka najbardziej popularne stacje metra w centrum i po kolei sprawdza każdego wychodzącego z wagonu. Mnie osobiście raz i jedyny tak złapano z koleżanką, po czym puszczono. Dlatego, że byłyśmy z obcego kraju, a w dodatku jesteśmy blondynkami ;)
Także szczerze? Nie traćcie pieniędzy na komunikację miejską, bo to zwyczajne marnowanie pieniędzy i czasu na wieczne odbijanie! :P.
Kanar w metrze. Zrobiłam mu zdjęcie, bo ten akurat wydawał mi się przystojny :P.
Bilety zielone: na kolej podmiejską w Porto.
Bilety Andante niebieskie: karta na pojedyncze przejazdy, na różne strefy.
Andante Gold Card, czyli sieciówka.
7. Podróże i wycieczki
Lotnisko w Porto to super baza wylotowa do wielu miejsc na południu Europy. Przykładowo, do wielu miast hiszpańskich polecimy w jedną stronę za ok 20€ (ja tyle płaciłam za lot do Madrytu, Barcelony i na Majorkę). 3 razy dziennie mamy również lot Ryanair'em do Lizbony, za ok 10€, jest bardzo krótki, bo trwa ok 40 min.
Przebywającym w Porto polecam również odwiedzić Maderę (ja płaciłam ok 30€ za lot, ale z Lizbony, gdyż akurat stamtąd są o wiele tańsze), oraz na Azory. Akurat tam nie udało mi się finalnie dolecieć, gdyż odwołano mój lot, a mi zwyczajnie brakło kolejnych wolnych terminów w moim kalendarzu.
Tania i fajna wycieczka z Porto jest również do Maroko (ja jechałam z tego biura). Minusem jest jednak fakt, że podróż ta wiąże się z jazdą autobusem. Przysięgam Wam, że nigdy tak nie bolał mnie tyłek, jak po jeździe autokarem przez całe Maroko, Hiszpanię i Portugalię! :D. 27h siedzenia w jednym miejscu zagwarantują Wam jednak niesamowite wrażenia, zwłaszcza na granicy, na Gibraltarze :D. O Maroko jednak będę pisała na tym blogu w dalszej przyszłości, bo to materiał na kilka obszernych, osobnych postów.
Jeżeli chcecie podróżować po Portugalii, to sprawę mocno ułatwia biuro ESN, które organizuje wycieczki prawie w każdy weekend. Nie mają oni z tego powodu żadnych profitów, a koszty podróży są zazwyczaj niższe, niż jakby jechać w dane miejsce samemu.
Polecam Wam również Lagos na południu Portugalii, które jest PRZEPIĘKNE! Jeżeli miałabym wybrać jedno miejsce w tym kraju warte obejrzenia, to byłoby właśnie to! No może oczywiście jeszcze Lizbona i Porto ;)
O Lagos również będę pisała na blogu za jakiś czas ;).
W Portugalii autostop nie jest bardzo popularnym środkiem lokomocji, chociaż znam osoby, które dały radę tak podróżować. W razie czego można oczywiście zawsze wynająć samochód lub skorzystać z Blablacaru.
Przebywającym w Porto polecam również odwiedzić Maderę (ja płaciłam ok 30€ za lot, ale z Lizbony, gdyż akurat stamtąd są o wiele tańsze), oraz na Azory. Akurat tam nie udało mi się finalnie dolecieć, gdyż odwołano mój lot, a mi zwyczajnie brakło kolejnych wolnych terminów w moim kalendarzu.
Tania i fajna wycieczka z Porto jest również do Maroko (ja jechałam z tego biura). Minusem jest jednak fakt, że podróż ta wiąże się z jazdą autobusem. Przysięgam Wam, że nigdy tak nie bolał mnie tyłek, jak po jeździe autokarem przez całe Maroko, Hiszpanię i Portugalię! :D. 27h siedzenia w jednym miejscu zagwarantują Wam jednak niesamowite wrażenia, zwłaszcza na granicy, na Gibraltarze :D. O Maroko jednak będę pisała na tym blogu w dalszej przyszłości, bo to materiał na kilka obszernych, osobnych postów.
Jeżeli chcecie podróżować po Portugalii, to sprawę mocno ułatwia biuro ESN, które organizuje wycieczki prawie w każdy weekend. Nie mają oni z tego powodu żadnych profitów, a koszty podróży są zazwyczaj niższe, niż jakby jechać w dane miejsce samemu.
Polecam Wam również Lagos na południu Portugalii, które jest PRZEPIĘKNE! Jeżeli miałabym wybrać jedno miejsce w tym kraju warte obejrzenia, to byłoby właśnie to! No może oczywiście jeszcze Lizbona i Porto ;)
O Lagos również będę pisała na blogu za jakiś czas ;).
W Portugalii autostop nie jest bardzo popularnym środkiem lokomocji, chociaż znam osoby, które dały radę tak podróżować. W razie czego można oczywiście zawsze wynająć samochód lub skorzystać z Blablacaru.
9. Zniżki studenckie
No cóż, fajnie by było, gdyby takowe gdziekolwiek obowiązywały... Czasem trafi się jakaś zniżka dla studentów do kina, oraz rabaty na bilety kolejowe. Na przejazdy pociągiem (ale nie na każde) obowiązuje 25% zniżki dla osób do 25 roku życia. Więcej info TU. Ja szczerze mówiąc, na mojej uczelni nawet nie dostałam legitymacji studenckiej.
10. Języki
W Portugalii dogadasz się bez większych przeszkód po angielsku. Ja przez 10 miesięcy miałam tylko pojedyncze problemy z komunikacją w tym języku, a nie muszę chyba dodawać, że portugalskiego nie umiałam i nie umiem.
Szczęściarze (do których ja akurat nie należałam), mają obowiązkowy kurs języka portugalskiego na uczelni.
Ja miałam iść na kurs dla początkujących dodatkowo, ale finalnie mi się nie udało, ponieważ prawie cały czas byłam w podróży. Nauczyłam się jednak tyle ile trzeba, czyli podstawowych zwrotów i wyrażeń we własnym zakresie.
Kurs portugalskiego dla początkujących kosztuje w granicach 140-160€.
11. Narodowości
Na Erasmusie spotkacie z pewnością wielu ludzi z całego świata. Do Portugalii z pewnością przyjeżdża najwięcej: Hiszpanów, Polaków, Brazylijczyków, Włochów i Turków. Inne narodowości są z pewności mniej liczne.
12. Jak najlepiej dolecieć do Porto?
Z Polski, bezpośredni lot do Portugalii jest jedynie z Warszawy do Lizbony liniami Ryanair. Stamtąd mamy 3 loty dziennie do Porto, w cenie ok 10€. Ja jestem z Poznania, więc mnie najwygodniej było podjechać PolskimBusem do Berlina za ok 40-60zł, skąd miałam bezpośredni lot do Porto, również Ryan'em. Dwa razy zdarzyło mi się jednak pokonać trasę z Poznania do Porto z przesiadką w Paris Beauvais, chociaż samo to lotnisko, jest najgorszym na jakim byłam eveeeeer! Wtedy na tej trasie korzystałam z usług dwóch przewoźników: Ryanair oraz WizzAir.
Jedną z rzeczy, która zdziwiła mnie w portugalskiej kulturze niejednokrotnie na lotniskach jest... ustawianie walizek w kolejce jeszcze przed otwarciem bramki wejścia na pokład! Z jednej strony praktyczne, z drugiej bardzo zabawne :D. Tutaj akurat na lotnisku w Palma de Mallorca.
13. Co zabrać, a czego nie brać
Jeżeli jesteś kobietą, a miałaś w planach zabrać do Porto wysokie obcasy to porzuć ten pomysł od razu!!! Porto jest nieco jak miasto w górach, a chodzenie w szpilkach jest nie tyle niewygodne, co zwyczajnie niemożliwe ze względu na nieustanne wspinaczki, jak i nieprzyjazną nawierzchnię! Ja przy mojej pierwszej wizycie w Polsce, wszystkie szpilki zabrałam z powrotem do domu. Druga kwestia jest taka, że Portugalczycy są super niscy i nie trzeba się już przy nich podwyższać, trzecia to taka, że mało kto chodzi tam odstawiony, a i bez wysokich obcasów i kusej sukienki, wszyscy portugalce będą się do Was tak lepić, że od razu odechce Wam się noszenia szpilek. Portugalki również ich nie noszą, za to zauważyć można, że aktualnie super popularne są tam buty na tzw. "traktorze", które mnie osobiście przyprawiają o mdłości :P. Oto kilka przykładów...
- Zima w Porto jest naprawdę paskudna, wilgotna i deszczowa. Nie obejdzie się więc bez kurtki z kapturem oraz obowiązkowo butów przeciwdeszczowych. Parasol możecie tanio kupić sobie na miejscu.
- Nie bierzcie też nie wiadomo jakiej liczby ubrań. Ja oczywiście zabrałam ich dużo, a sporej części w ogóle nie ubrałam ani razu. W Porto są 2 Primarki, więc moja garderoba nawet sporo się tam powiększyła. Praktycznie prawie wszystkie moje eleganckie ubrani, typu marynarki i kuse sukienki, również bardzo szybko wróciły do Polski. Jako blondynka z Polski i tak zwracałam na siebie wielką uwagę miejscowych, więc nie chciałam jeszcze bardziej wyróżniać się strojem. Z resztą tak jak wspomniałam wcześniej: kobiety w Polsce ubierają się o wiele bardziej sexy niż Portugalki, a faceci okropnie się lepią, więc lepiej nieco stonować ze strojem :P. Same zobaczycie!!! :P
- W Portugalii bardzo drogie są kosmetyki, zwłaszcza te do pielęgnacji twarzy, ciała i włosów. Kosztują tu one standardowo 2 x tyle co w Polsce, więc również polecam zabrać ze sobą zapas. Cholera wie, ile musiałabym się wykosztować, gdybym nie zabrała ze sobą litrowej odżywki do włosów, kremów i toników do twarzy. Są one w Portugalii naprawdę drogie!
- Jeżeli farbujecie włosy na jasny blond, również zabierzcie ze sobą farbę. Mojego odcienia nie było dosłownie nigdzie, więc skończyło się na tym, że farbowałam włosy podczas moich wizyt w Polsce, lub wysyłałam sobie opakowania pocztą.
- W Portugalii (ja przynajmniej) nie mogłam znaleźć kosmetyków typu: suchy szampon, samoopalacz oraz kilku innych. Nie ma tam drogerii typu Rossmann, a asortyment w marketach jest niestety w Porównaniu do Polski bardzo ograniczony :(.
14. Bagaże: kurier czy samolot?
Jeżeli przed wylotem do Porto znacie już swój przyszły adres zamieszkania, to polecam Wam wysłanie bagażu kurierem. Możecie wtedy zabrać wagowo 2 x więcej rzeczy niż w samolocie, oraz nie będziecie musieli zwyczajnie siłować się ze swoimi bagażami. Pamiętajcie jednak, aby odpowiednio zabezpieczyć swoje walizki, czyli zapakować je w karton, folię oraz taśmę. Niestety ale znam przypadki, kiedy to moi znajomi wysyłali walizki owinięte jedynie w folię, po czym one dochodziły na miejsce uszkodzone.
Przy okazji mogę Wam polecić stronę furgonetka.pl. Moja przesyłka doszła z Polski do Porto standardowo, po tygodniu. Odradzam za to serwis przesylaka.pl!!!! Skorzystałam z ich usług wysyłając moje 2 wielkie walizki przed wyprowadzką do Polski i miałam z nimi nieprzyjemną i długą przeprawę. Nie dosyć, że kurier nie odebrał moich walizek umówionego oraz następnego dnia, to zmuszona byłam przewozić je taksówką w dzień mojego wylotu, na ostatnią chwilę do koleżanek. Następnie musiałam zmienić adres odbioru oraz prosić znajomą, aby poświęciła cały swój dzień w oczekiwaniu na kuriera, który i tak przyszedł dopiero za drugim razem! Na koniec jedna z moich walizek zamiast do Poznania, poleciała do Warszawy. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale cała operacja kosztowała mnie jednak mnóstwo nerwów, jak i dodatkowego zaangażowania moich znajomych :/.
15. Stypendium dla Erasmusów
Portugalia znajduje się w drugiej grupie krajów goszczących, więc studentom z Polski przysługuje stypendium z UE w wysokości 400€ na miesiąc. Nie jest one jednak wypłacane comiesięcznie. Ja przykładowo w pierwszym semestrze dostałam moją wypłatę grantu w dwóch ratach, z tym, że pierwsza była dopiero miesiąc po moim przyjeździe do Porto. Możecie więc sobie policzyć, że mój pierwszy miesiąc pobytu jak również czynsz, kaucję itp, musiałam pokryć sobie sama z własnych funduszy. W drugim semestrze dostałam za to stypendium za 5 miesięcy w jednej wypłacie od razu. Nie da się ukryć, że na Erasmusie nie ma płynności finansowej. Raz jest się bardzo biednym, a niedługi czas potem opływa się w dostatki. Teoretycznie to doświadczenie powinno nas nauczyć gospodarowania się pieniędzmi, chociaż mnie szczerze mówiąc nie nauczyło... :P.
Inną kwestią jest fakt, że 10% całego przysługującego nam stypendium otrzymuje się po powrocie do Polski i po rozliczeniu semestru. Ja szczerze mówiąc jestem w Poznaniu już piąty tydzień i nadal czekam na moje ostatnie 400€. Podobno ma nas to uchronić przed biedą po powrocie... A więc czekam i czekam, bo kaska naprawdę by mi się w tym momencie przydała! :P
Szczerze? 400€ miesięcznie nie starczy nam całkowicie na przeżycie w Porto, chyba, że ktoś planuje w ogóle niczego nie zwiedzać. Z resztą w zamyśle, ta właśnie kwota ma wyrównać koszty miesięcznego utrzymania pomiędzy Polską a Portugalią. Ja wydawałam w Porto średnio 700/800€ miesięcznie, z tym, że pragnę zaznaczyć, że nieustannie jeździłam na wycieczki. W ciągu 10 miesięcy byłam 2 x w Hiszpanii, w Maroko, na Majorce, Maderze, w Niemczech, 2 x w Polsce, oraz zwiedziłam prawie całą Portugalię.
Poza tym nie ma co ukrywać, że...
16. Opłaca się być biednym w Unii Europejskiej
Jeżeli masz przyznane na swojej uczelni stypendium socjalne, to masz wiele powodów do radości! W takiej sytuacji automatycznie masz przyznane DODATKOWE stypendium z Unii Europejskiej w wysokości 200€ na miesiąc!!! A więc możecie sobie policzyć: 400€ + 200€ + social z uczelni macierzystej = naprawdę ekstra kasa! ;).
Oprócz tego, jako studentka uczelni prywatnej zostałam zwolniona z płacenia czesnego przez 2 semestry, dzięki czemu dodatkowo zaoszczędziłam kwotę blisko 5 tys zł. Na tym Erasmusie nie miałam na co narzekać... ;).
Oprócz tego, jako studentka uczelni prywatnej zostałam zwolniona z płacenia czesnego przez 2 semestry, dzięki czemu dodatkowo zaoszczędziłam kwotę blisko 5 tys zł. Na tym Erasmusie nie miałam na co narzekać... ;).
17. Jak zostać kolejny semestr na Erasmusie?
Szczerze mówiąc, to ja zapisałam się na studia magisterskie dlatego, iż żałowałam, że nie byłam na swoim Erasmusie wcześniej, na licencjacie. Teraz jednak sobie myślę, że jestem zadowolona akurat z tej decyzji, gdyż zwyczajnie nie byłabym na tyle dojrzała aby wyjechać za granicę w tak młodym wieku. Nie da się ukryć, że na Erasmusie górują studenci w wieku od 20 do 23 lat (podobno jednak kiedyś Porto miało Erasmuskę w wieku 65 lat!!!). Zdecydowanie jednak większość z nich zostaje tylko na jeden semestr, na drugi mało kto jest się w stanie załapać i na moje jest to ok 15% wszystkich osób.
Jeżeli chcielibyście zostać w Porto na kolejny semestr, lub na praktyki, to kwestia w tym wypadku nie jest standardowa. Zależy to od tego z jakiej uczelni jesteście i od jej indywidualnego podejścia.
Ja jestem z uczelni prywatnej i od razu mogłam zostać na 2 semestry. Większość osób musi jednak ubiegać się o pozostanie na Erasmusie pod koniec swojego pierwszego semestru spędzonego już w Porto. Uczelnie państwowe mają o wiele więcej chętnych na wyjazd niż uczelnie prywatne, stąd mają one ograniczoną liczbę osób, które mogą na Erasmusie zostać dłużej, tym samym otrzymując nadal stypendium z UE. Często jest to limitowana liczba osób, a zostać mogą Ci, którzy cieszą się najwyższą średnią ocen. Jeśli ktoś się na swoje miejsce nie załapie, również może zostać, ale bez żadnego wsparcia finansowego, a utrzymywać się musi jedynie z własnych środków!!! Znam takie przypadki i nie tyczy się to tylko naszych studentów z Polski, a studentów ogólnie.
Musicie też wiedzieć, że w tej chwili, w ramach programu Erasmus +, teoretycznie każdemu studentowi przysługuje rok na Erasmusie w ramach studiów licencjackich, oraz rok na studiach magisterskich. Jednak tak jak wspomniałam, otrzymanie stypendium w ramach tego całego okresu nie jest gwarantowane.
Uff, myślę, że to wszystko. Jeśli macie nadal jakieś pytania, pytajcie w komentarzach!!! ;)
A co z nauką? Czegoś się tam nauczyłaś? Czy tylko imprezowanie, podróżowanie i zakupy? :) Bo o tym ani słowa, czy podobały CI się zajęcia? Czy było ciężko zdać sesję itp.?
OdpowiedzUsuńTutaj nie ma tym słowa, dlatego iż powstały dokładnie na ten temat osobne wpisy już wcześniej:
OdpowiedzUsuń1. Czego nauczył minie Erasmus w Portugalii
2. O mojej portugalskiej uczelni oraz o studiowaniu w Portugalii
Wszystko opisałam aż nadzwyczaj dokładnie, także zapraszam w wolnej chwili ;). Pozdrawiam ;).
Dziękuję ;)
UsuńBardzo fajny wpis! ;)
OdpowiedzUsuńDobra, to była chyba najbardziej przydatna notka z Porto jak dla mnie :D
OdpowiedzUsuńRozbawił mnie system na gapowicza jeśli chodzi o komunikację miejską... ale w sumie to warte przemyślenia :D Natomiast nie podejrzewałam Porto o Primarki!!! Ekstra! Tym bardziej się nie mogę doczekać :).
Dziękuję też za informacje na temat podróży z Porto do innych krajów. Też liczę na to, że parę razy gdzieś pojadę :).
Ale mam pytanie - czy jak mówisz o tym, że na imprezach nie nosi się szpilek to czy mówisz o imprezach Erasmusowych? Bo na takich i w Warszawie jest bieda w temacie :D Ale ciekawi mnie jak to wygląda w jakimś "elegantszym" klubie - o ile takowe istnieją :D.
W Porto nie ma za bardzo eleganckich klubów, policzysz je na palcach jednej ręki ;) Jest jeden "elegancki" klub, nazywa się Eskada i do niego trzeba się rzeczywiście ubrać. Jest to jednak miejsce, które słynie z obecności sponsorów i pań oferujących swoje towarzystwo ;). Imprezy w Porto to luz i styl casual.Tak już tam po prostu jest ;).
UsuńDobra robota.....
OdpowiedzUsuńbyłem na Tempusie 22 lat temu w erze przed Internetem i wiem jak ciężko jest zacząć taki wyjazd zwłaszcza w kwestii noclegu i przejazdów.
Cześć! A nie wiesz jak to wygląda z pracą w Porto? Znasz kogoś, kto dorabiał sobie podczas Erasmusa czy to raczej nierealne?
OdpowiedzUsuńOj, raczej ciężko z tym może być ;)
UsuńW jakim wieku wyjechałaś na erasmusa? :D Mam 26 lat i zastanawiam się czy to nie za późno. Chociaz jak przeczytałam o 65 letniej kobiecie to byłam w szoku!
OdpowiedzUsuńMiesiąc po wyjeździe kończyłam 25. W tym roku jadę ponownie i to na II roku studiów licencjackich, a będę mieć 27, także wiesz... :P. Nie patrz na innych, tylko na siebie i na to, aby nie ominęła Cię przygoda życia :).
UsuńŚwietny blog, dużo przydatnych informacji można się dowiedzieć! Ja za rok jadę do Porto, ale zastanawiam się jak to z tymi wycieczkami. Chciałabym bardzo dużo zwiedzać, ale czy oprócz tego biura ESN są jeszcze jakieś inne biura organizujące wycieczki dla erasmusów? Niby można zebrać ekipę i na własną rękę jechać, ale trochę się stresuję bo jadę sama, nikogo nie znam i nie wiem czy wszyscy by chcieli tyle podróżować co ja... A sama też podróżowałaś?
OdpowiedzUsuńAni razu nie podróżowałam sama bo na Erasmusie naprawdę nie ma problemu ze znalezieniem towarzystwa do wspólnych podróży. Jadąc tam nikogo nie znałam, a wróciłam z masą cudownych znajomych i wspomnieniami z licznych wycieczek. Wystarczy nawiązać nowe znajomości, o co naprawdę nietrudno. Ludzie nie jadą tam się uczyć, a właśnie po to, aby wykorzystać ten czas na zwiedzanie. Na pewno często jest również taniej organizować wypady samodzielnie. Kupujesz bilet lotniczy, bukujesz hostel i to wszystko. Naprawdę nie ma się o co martwić ;).
UsuńSuper wpis! Bardzo przydatny. Gdzie można znaleźć informacje o jakiś hostelach dla Erasmusow? Można tam miejsce zarezerwować wczesnej czy dopiero na miejscu?
OdpowiedzUsuń