W nawiązaniu do poprzedniego wpisu, dzisiaj publikuję cześć drugą :). Przed Wami "Portugalia w pigułce", czyli wszystko, co powinniście wiedzieć na temat tego kraju ;). Oczywiście tym razem poruszam aspekty, na które nie było miejsca poprzednim razem ;).
Zapraszam!
TRANSLATE
ALKOHOL I INNE UŻYWKI
W Portugalii można pić w miejscach publicznych, co jest akurat fajne. Wszyscy piją i bawią się na dworze. Teoretycznie nie można pić w szkle, bo podobno można trafić za to do aresztu <!>, ale moje wyjście ze znajomymi za każdym razem wiązało się z tym, że piliśmy na dworze wino ze szklanej butelki i przez 10 miesięcy jakoś nikt nas za to nie gonił.
PIWO:
Jeżeli chodzi o piwo, to nie jest one tak popularne jak w Polsce. Szczerze mówiąc to w Portugalii przerzuciłam się na picie wina, gdyż było to o wiele bardziej opłacalne. Zaskakujący dla przeciętnego Polaka może być fakt, iż nie napijemy się tu raczej piwa o typowej dla nas pojemności, 0,5l. Kiedy zamówiłam w knajpie w Porto moje pierwsze piwo, spytałam samą siebie: co to do cholery jest? Taka była moja reakcja na piweczko o pojemności 0,33 litra podane mi w plastikowym kubeczku. No właśnie... w Portugalii wiecznie pija się wszystko w plastikach: piwo, drinki, napoje... Jakoś nie wyobrażam sobie, że w Polsce w klubie zamówione whisky z colą mogą mi zaserwować w czymś innym, niż w szklance, jednak w Portugalii nie ważne, co zamówiliśmy... często nawet shoty są podawane w dziadowskich plastikach. Ble! Nie uświadczymy tu tak lubianego przez kobiety w Polsce piwa z sokiem, a pijąc browarka przez rurkę możemy narazić się na śmieszność i powszechne zdziwienie.
Jako Polkę i wielbicielkę piwa (niestety), zadziwił mnie nieco ograniczony jego asortyment w supermarketach. W pierwszej części tego wpisu, wspomniałam już, że w Portugalii mamy jedynie 2 marki portugalskiego piwa (Super Bock, Sagres) - a przynajmniej są to marki najpopularniejsze. Piwo kupimy również w 3 możliwych pojemnościach: 0,2l, 0,33 oraz 1 litr!!! Czyli nie znajdziemy tu zwyczajnie piwa w dla nas "normalnym" rozmiarze :D. Po takowe trzeba się wybrać do słowiańskiego sklepu, gdzie znajdziemy nawet Lecha, Warkę i cokolwiek nam się marzy w miarę przystępnej cenie. Żywca w butelce znajdziemy również w w Jumbo, czyli w portugalskim Auchan.
Oprócz Somersby i Radlera mamy tu tyle rodzajów piw smakowych, że ich liczbę mogłabym pokazać przy użyciu jednej dłoni. Nie ma też co się oszukiwać - portugalskie piwa są zwyczajnie niedobre!!!
Jako Polkę i wielbicielkę piwa (niestety), zadziwił mnie nieco ograniczony jego asortyment w supermarketach. W pierwszej części tego wpisu, wspomniałam już, że w Portugalii mamy jedynie 2 marki portugalskiego piwa (Super Bock, Sagres) - a przynajmniej są to marki najpopularniejsze. Piwo kupimy również w 3 możliwych pojemnościach: 0,2l, 0,33 oraz 1 litr!!! Czyli nie znajdziemy tu zwyczajnie piwa w dla nas "normalnym" rozmiarze :D. Po takowe trzeba się wybrać do słowiańskiego sklepu, gdzie znajdziemy nawet Lecha, Warkę i cokolwiek nam się marzy w miarę przystępnej cenie. Żywca w butelce znajdziemy również w w Jumbo, czyli w portugalskim Auchan.
Oprócz Somersby i Radlera mamy tu tyle rodzajów piw smakowych, że ich liczbę mogłabym pokazać przy użyciu jednej dłoni. Nie ma też co się oszukiwać - portugalskie piwa są zwyczajnie niedobre!!!
Mój brat, z tym co mają do zaoferowania w markecie, czyli do wyboru: Piwo 0,2 l lub 1 litr!
Typowy portugalski rozmiar...
Zakupy z Jumbo, czyli nasz stary, dobry Żywiec i gigantyczny Desperados, 1,2 l.
WINO:
W Portugalii stałam się również wielką fanką prawie każdego wina w cenie do 2€ za butelkę :D. Jest ono tutaj naprawdę tanie i dobre! Za Porto nadal nie przepadam, jest bardzo mocne i słodkie!
DRINKI?
Okazuje się, że Portugalczycy również mają fantazję. W Portugalii zdarzało mi się pić dosyć dziwne dla mnie mikstury. Przykładem może być drink, na którego składał się: szampan, piwo i cukier <!>, albo wino z colą, lub wino z... piwem.No cóż, raczej zostanę przy klasycznym połączeniu wódki ze Sprite'm.
Drinki o pojemności 0.75l tylko na Ribeirze w Porto. Uwaga, super mocne!
PAPIEROSY:
W Portugalii można palić w miejscach publicznych, a co za tym idzie wracając z dyskoteki nie będziemy raczej pachnący. Paczka kosztuję tu od 4€ w górę i można zaopatrzyć się w nie jedynie w automatach, lub nielicznych kioskach. Wielu Portugalczyków kupuje tytoń i skręca papierosy na własną rękę. Jest to tutaj powszechne i zajętych tym ludzi zobaczymy dosłownie wszędzie.
MARIHUANA:
W Portugalii nie karze się za posiadanie marihuany na własny użytek. Co za tym idzie, prawie każdego dnia docierał do mnie zapach palonych skrętów. Nie powiem, aby mi to nie przeszkadzało, a jest to w Portugalii bardzo popularne. Często byłam również na ulicy zaczepiana przez dealerów oferujących sprzedaż. W Lizbonie chodzą oni wręcz z widocznym towarem na wyciągniętej dłoni i nie przeszkadza im nawet policja, stojąca od nich kilkanaście metrów dalej!
IMPREZY
Nie wiem jak w innych częściach kraju, ale w Porto w niektórych klubach obowiązuje debilny system kartkowy. Polega to na tym, że przy wejściu otrzymujemy kartkę. Kiedy chcemy coś zamówić, idziemy z tą kartką do baru, a barman umieszcza na niej informację o tym, co zamówiliśmy. Kiedy chcemy już wyjść z lokalu, pokazujemy w kasie ten kwitek i płacimy za jednym razem za wszystko, co zamówiliśmy. Często wiąże się to niestety ze staniem w długiej kolejce, bo kasa jest jedna, jedyna. Przy samym już wyjściu zdajemy rozliczoną i podpisaną kartkę. Nie muszę nawet wspominać, że w przypadku jej zgubienia, jesteśmy narażeni na sporą karę finansową.
Tego typu system niesamowicie mnie wkurzał i starałam się unikać takich klubów, lub zwyczajnie wtedy nie pić.
O godzinach funkcjonowania dyskotek, wspominałam już w poprzednim wpisie.
Przykład "imprezowej" kartki:
ZAKUPY
Sklepy, typu supermarket są czynne w Portugalii do ok 20:00 / 21:00. Nie ma w tym kraju sklepów nocnych, choć zdarza się, że jakiś sklep spożywczy / z alkoholem jest prowadzony przez jakiegoś Hindusa i otwarty do ok północy / 1:00. Nie ma też zwyczajnie w tym kraju tak wielu sklepów spożywczych jak w Polsce. W centrum Porto, aby szybko kupić jakieś jedzenie lub picie, kiedy nie chcemy korzystać z usług kawiarni i knajpek, nie mamy zbyt dużego wyboru i trzeba zwyczajnie wiedzieć, gdzie szukać sklepu. Nie jest tam tak jak u nas, gdzie na każdym kroku mamy Żabkę, oraz sklepy całodobowe, których szczerze mówiąc mocno mi w Portugalii brakowało!
Zakupy w centrach handlowych zrobimy za to aż do północy.
Jedną z rzeczy, które mnie wkurzały w Portugalii jest możliwość płatności kartą, a raczej jej częściowy brak. Nikt tu nie słyszał o paypassie, no ale trudno, przeżyję i mogę wklepać od czasu do czasu kod pin. W niektórych (na szczęście nielicznych) miejscach zdarzyło mi się, że moich "międzynarodowych" karty do kont w € zwyczajnie nie zaakceptowano. Nie ważne, czy to Visa czy MasterCard... nie były to zwyczajnie karty portugalskie.
Wcześniej, w Pingo Doce (czyli w portugalskiej Biedronce), obowiązywał limit płatności kartą aż 20€. Na szczęście jest już zniesiony.
Wcześniej, w Pingo Doce (czyli w portugalskiej Biedronce), obowiązywał limit płatności kartą aż 20€. Na szczęście jest już zniesiony.
ARCHITEKTURA I BUDOWNICTWO
Jedną z pierwszych rzeczy, które rzuciły mi się w Portugalii w oczy, jest ogromna ilość zniszczonych i sypiących się budynków, które stoją puste niczym piękne wydmuszki. Większość z nich jest pokryta typowymi dla Portugalii kafelkami - azulejos. Jest to zauważalne prawie w każdej części Portugalii, jak zawsze z wyjątkiem Lizbony. Osobiście fakt ten mocno mnie zasmuca, gdyż aż boję się wyobrazić, jak Portugalia będzie wyglądała za 50 lub 100 lat, skoro już teraz sporo budynków się sypie. Podobno jest to spowodowane brakiem pieniędzy, kryzysem, jak również brakiem możliwości dogadania się pomiędzy kilkoma rodzinami, które często są właścicielami jednego budynku i nie mogą dojść do porozumienia. Nawet Aliados, czyli na główny plac Porto, również otoczony jest częściowo pięknymi, lecz pustymi kamienicami, które straszą wybitymi szybami.
Jakbym miała opisać typowy, portugalski dom, to byłaby to kilkupiętrowa, wąska i długa kamienica, pokryta kafelkami. Często taki dom ma 3 osobne wejścia, w którym mieszkają 3 rodziny. Wnętrze czasami również zaskakuje, przykładem mogą być... przejściowe łazienki lub toaleta znajdujące się... na balkonie.
Chodniki, jak i ulice w portugalskich miastach są często bardzo wąskie, przeważa tu również ruch jednostronny.
Nie da się również ukryć, że na południu Portugalii dominuje odmienny od północnego styl architektoniczny. Na południu domy, zamiast elewacji z kafelków, często są pomalowane na biało i przypominają bryły, wyglądają bardziej wakacyjnie.
Budynki typowe dla Porto:
Budynki typowe dla Lizbony:
Budynki typowe dla południa Portugalii (tutaj akurat Lagos):
Oraz wszędobylskie zrujnowane budynki, które widać w Portugalii wszędzie, dosłownie na każdym kroku:
Jedna z rezydencji w Porto. Ta akurat opuszczona.
Ozdobne kafelki z numerkami, które znajdują się prawie przy każdym domu lub mieszkaniu w Portugalii. Te akurat, moje prywatne, które kupiłam do mojego domu na działce ;).
Przykłady azulejos:
Typowa ulica w Porto, czyli wąskie jezdnie i chodniki.
A tu ciekawostki czyli...
Jedna z łazienek, z których było dane mi korzystać w Porto. Mieszkanie mojej znajomej :D.
Budynek w miejscowości Matosinhos, pod Porto. Wejście + skrzynki na listy, tuż obok... publicznej toalety.
POGODA
Prawie każdy myśli, że w Portugalii wiecznie świeci słońce, a zimą można opalać się na plaży. Otóż nic bardziej mylnego!!! Ja sama mocno się zdziwiłam i przeżyłam w Porto jedną z najgorszych zim w swoim życiu! Owszem, śnieg zobaczymy tu jedynie w paśmie górskim Serra da Estrela, podobna kwestia tyczy się ujemnych temperatur, ale zimy w Portugalii są naprawdę nieprzyjemne, ponieważ:
Temperatura zimą w Portugalii spada do ok +10 stopni, a budynki w Portugalii nie mają ogrzewania! Szczelne okna i ocieplone ściany zobaczymy jedynie w nowych budynkach, które jakby nie patrzeć, występują tu w niewielkich ilościach. Co za tym idzie, prawie wszyscy żyją tu w cienkich ścianach, oknach z pojedynczymi szybami oraz bez grzejników. Zimą pada tu naprawdę bardzo często, przez co panuje tu w wielu miejscach straszna wilgotność, a takiej ilości grzyba i pleśni, w tak wielu domach jak w Porto nie widziałam chyba nigdy. Budynki w Portugalii mają często kilkaset lat, przeważnie nie są modernizowane, przez co, wlatujący przez okna i drzwi chłód, wiatr i wilgoć są naprawdę uprzykrzające! Jedyne co ratowało mnie i praktycznie każdego mojego znajomego, to przenośne grzejniki i farelki, które jednak wiązały się z wysokimi kosztami użytkowania. W Portugalii w trakcie zimy nie obyło się bez spania w dresie, skarpetach, oraz jednocześnie pod kołdrą i kocem :P. Naprawdę nie mogłam doczekać się końca zimy, by nie dosyć, że chłodno, to jeszcze wilgotno, więc nawet pranie nie chciało schnąć... Koszmar.
Jeżeli chodzi zaś o wiosnę i lato, to przykładowo w Porto... prawie za każdym razem jak porównywałam pogodę razem z moim rodzinnym Poznaniem, to w Poznaniu było cieplej! W Porto trafiłam na upał dosłownie kilka razy przez 10 miesięcy, chociaż jest to być może spowodowane tym, że mieści się ono tuż nad oceanem. Południe Portugalii jest za to często upalne.
Jesień w Porto. Chociaż trochę jak w Londynie.
W Porto bardzo często rankiem jest mgła, która utrzymuje się nawet do wczesnego popołudnia.
Tutaj plaża pod Porto, godz 13:00, lipiec! W późniejszych godzinach na szczęście wychodzi słońce.
BUZI BUZI
Pierwszą rzeczą, na którą musiałam się przestawić w Portugalii, jest sposób witania się. Nie ważne, czy witamy się ze swoim dobrym znajomym, czy właśnie kogoś poznajemy, w Portugalii bowiem w takich momentach daje się po buziaku w oba policzki.
Widzielibyście moją minę, kiedy to moja portugalska koordynatorka na uczelni podczas przedstawiania się sobie, ucałowała moje oba policzki :D. Jest to jednak w tym kraju normalne ;).
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Czytałam wszystkie posty o Portugalii i zrobiłaś to naprawdę bardzo dobrze:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCieszę się! ;) Starałam się być możliwie jak najbardziej szczegółowa i poruszyć wiele kwestii. Poświęciłam na to wiele czasu :D. Niedługo wrzucę tu ostatni wpis o Erasmusie, w następnie wracam do pokazywania stylizacji i uszytych NOWYCH dzieł, na zmianę z relacjami z podróży ;)
OdpowiedzUsuńLubię te posty, można dowiedzieć się czegoś okiem osoby, która tam mieszka :).
OdpowiedzUsuńmarysia-k
bardzo fajny wpis, Twoje relacje z podróży są ciekawe i bardzo pomocne dla tych, którzy odwiedzą te miejsca po raz pierwszy; powinnaś pomyśleć o publikacji mini - przewodników w formie książkowej :)
OdpowiedzUsuńHehe, miło czytać taką opinię :D
UsuńCześć Irmino! Obserwuję Twojego bloga już od dobrego roku (jak nie więcej), ale pierwszy raz komentuję dopiero teraz - i to za sprawą Porto. Za dwa tygodnie sama wylatuję na erasmusa do tego miasta i zbieram informacje :). Trochę żałuję, że teraz Cię tam nie ma, bo mogłybyśmy wspólnie zwiedzać i robić zdjęcia :D. Ale bardzo przyjemnie się czyta, szczególnie, że podajesz naprawdę wartościowe informacje które się przydadzą :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cieszę się, że moje wpisy Ci się podobają i być może będą pomocne z oswojeniem rzeczywistości już na miejscu ;). Porto jest super, świetnie spędzisz tam czas, chociaż niewątpliwie będziesz musiała się przyzwyczaić :D. Mój następny post będzie o Erasmusie akurat w Porto, także zapraszam do ponownych odwiedzin wkrótce! ;)
UsuńJasne, dzielnie czytam wszystkie posty o Portugalii :). A wydawało mi się, że gdzieś była informacja o karcie na komunikację miejską, czy coś mi się poprztykało? I dodatkowo - miałaś dość dużo rzeczy, wszystko leciało z Tobą samolotem czy wysyłałaś paczki? Pytam, bo nie mam pojęcia gdzie pomieścić te piękne dodatkowe szpilki :D :D (TAK BARDZO PRZYDATNE NA ERASMUSIE PRZECIEŻ)
UsuńO komunikacji miejskiej itp, będę pisała w następnym poście. Odnośnie szpilek: nie bierz żadnych!!! Ja wzięłam kilka par, które wróciły do Polski przy pierwszej możliwej okazji. Porto, jak zresztą cała Portugalia, jest to teren zwyczajnie wybitnie wyżynny :P. Co chwilę trzeba się wspinać, więc zwyczajnie w szpilkach nie da się chodzić. Do tego faceci są super niscy a ja i bez obcasów byłam od nich wyższa o pół głowy, nie chciałam ich zawstydzać jeszcze bardziej :P. Do tego musisz wiedzieć, że nikt nie chodzi tam "odstrzelony" na imprezy, tylko bardziej w stylu casual i bez obcasów Portugalce będą Cię oblegać i lepić się do Ciebie non stop, więc w płaskich butach będziesz w stanie szybciej uciekać :P.Jak już to polecam zabrać jakieś buty na słupku luk koturny, bo na serio - w szpilkach będzie Ci w Portugalii super niewygodnie!
UsuńOdnośnie bagażu, to ja w jedną stronę brałam 2 walizki samolotem - do Polski wysyłałam już kurierem. O wiele bardziej polecam tę drugą opcję: taniej, nie musisz taszczyć ze sobą walizek no i zwyczajnie możesz wpakować do środka więcej kg, niż pozwala na to Ryanair czy inny przewoźnik.
Dzięki za obszerną odpowiedź :D Ale ja MUSZĘ wziąć jedną, dwie pary na wszelki wy ;)
UsuńPoza tym chyba pamiętam jakieś zdjęcia z Porto w obcasach? :D
(Jeśli chodzi o portugalczyków - mam ciemne włosy, więc nie jestem tak atrakcyjna jak Ty, blondynka ;). Poza tym mój bitch face ponoć skutecznie działa :D)
Masz rację - obcasy DO ZDJĘĆ :D
UsuńMój bitch face za to w ogóle nie działał, a wierz mi, niestety mam go prawie przez cały czas haha :P
Z pewnością bardzo pomocny wpis. Zwłaszcza dla tych, którzy wybierają się do Portugalii :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili,
VANILLAMADNESS.com
Świetny wpis! Ciekawostki i szczegóły, których nie dowiesz się z przewodnika ;) do tego wszystko zilustrowane zdjęciami, jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuń