Dzisiejszy wpis jest skierowany do osób szyjących ;). Kilkukrotnie pytaliście mnie o to, w jaki sposób wykańczam swoje autorskie ubrania oraz jak sobie radzę bez owerloka. Postanowiłam więc w końcu, na przykładzie
sukienki we flamingi z poprzedniego wpisu, pokazać Wam jak to robię. Oczywiście jest to tylko jeden z przykładów, nie każdą rzecz wykańczam tak samo, ale w miarę możliwości, kiedy uszyję coś nowego i wtedy pokażę Wam mój sposób wykończenia.
Czym jest owerlok? Jeżeli szyjecie, to oczywiście wiecie, że jest to maszyna lub ścieg, którego używa się do wykańczania odzieży. Brzegi wyglądają wtedy estetycznie, są równo przycięte i zabezpieczone przed pruciem. Nie każdego jednak stać na zakup dodatkowej, przeznaczonej do tego maszyny, także wykańczając swoje wyroby (tak jak i ja), używa domowej maszyny krawieckiej.
Generalnie zasada, którą przyjęłam jest bardzo prosta: jeśli to możliwe, staram się zwyczajnie ukryć brzegi materiału!
Często i od dawna wykorzystuję w swoim szyciu szew francuski, pokazała mi go wieki temu moja mama. Polega on na tym, że zszywamy klasycznym ściegiem brzegi materiału na prawej stronie, a następnie odwracamy materiał i zszywamy go na stronie lewej. Musimy więc pamiętać przy krojeniu, aby dodać mały zapas materiału. Tym samym brzegi naszej tkaniny zostaną schowane do środka i całość będzie wyglądała bardzo estetycznie.
W tym modelu sukienki wykorzystałam również tunele (w pasie i na ramionach), do których nawlekłam gumkę. W ten sposób powstały ściągacze, a sukienka przylgnęła do ciała.
Brzegi u dołu sukienki, jak i falbany, wykończyłam najprościej na świecie. Wystarczyło jedynie podwinąć i zszyć podłożenie.
Całość zaprasować na szwach i gotowe! ;)
TRANSLATE