Wyprawa do Maroka cz VI: Ostatni przystanek - Fez

Fez było ostatnim dłuższym przystankiem mojej wycieczki po Maroku, gdzie zatrzymaliśmy się na dwa dni. Trochę szkoda, że wybraliśmy się na zwiedzanie głównych atrakcji miasta w piątek, gdyż w w tym kraju jest to dzień wolny od pracy i prawie wszystko w medynie było pozamykane. 

Mimo wszystko dało się zauważyć, że np. w porównaniu do Marrakeszu jest tu naprawdę o wiele taniej, a wręcz super tanio, także jeśli ktoś wybiera się do tego kraju po zakupy np. po wysokiej jakości wyroby skórzane, to polecam właśnie to miasto. 

Zapraszam Was na ostatnią już część mojej relacji z Maroka! :)

TRANSLATE

Fez jest najstarszym miastem muzułmańskim w kraju oraz byłą stolicą, jak również pierwszym miastem sułtańskim Maroka. Jest położony na równinie otoczonej górami i da się zauważyć, że klimat jest tu nieco bardziej umiarkowany.

Miasto składa się z trzech głównych części, w tym oczywiście z otoczonej murem ogromnej medyny, która jest niesamowitą gęstwiną wąskich uliczek, krytych bazarów, świątyń i manufaktur. Naprawdę trzeba się pilnować, aby się w niej nie zgubić ;).

Fez od swojego powstania ponad 1200 lat temu szybko zyskiwał na znaczeniu w całym regionie Śródziemnomorza, jako ośrodek kultury, nauki i miejsce kształcenia. Powstała tu np. pierwsza medresa - czyli muzułmańska uczelnia. Mimo iż to miasto zostało kilkukrotnie zdegradowane z funkcji stolicy, do dzisiaj pozostało ważnym ośrodkiem handlu, centrum duchowe i kulturalne Maroka.

Na samym początku warto zacząć zwiedzanie Fezu od medyny wpisaną przez UNESCO na Listę Światowego Dziedzictwa. Wchodzi się do niej przez jedną z czterech bram, a w środku czując się jak w prawdziwym labiryncie znajduje się natłok architektury wczesnomuzułmańskiej i andaluzyjskiej. Życie ludzi w tym miejscu podobno nie zmieniło się znacznie przez stulecia i żyją oni z handlu wyrobami rękodzielniczymi, odzieżą i artykułami spożywczymi.

 (klik na zdjęcie aby powiększyć)

Spacerując po medynie odwiedziliśmy przy okazji najstarszą garbarnię skór w Maroko zwaną Chouwara. W środku niesamowicie cuchnęło, także nie obyło się bez listka mięty przystawionego do nosa. W środku oczywiście można było zrobić zakupy, jak również obserwować z balkonu proces farbowania i suszenia skór. Mimo iż wyglądało to oczywiście niesamowicie ciekawie, zrobiło mi się nieco szkoda pracujących tam osób, gdyż nie jest to oczywiście najzdrowsze dla nich środowisko.

Pałac królewski w Fezie, a dokładniej Dar el-Makhzen, to pilnie strzeżona i zamknięta dla turystów ogromna posiadłość. W jego murach odbywają się posiedzenia rządu i tu rezyduje król podczas swoich wizyt w Fez. Można więc jedynie z zewnątrz obserwować złociste bramy tego robiącego wrażenie budynku. 

W Fezie oprócz garbarni odwiedziliśmy jeszcze manufakturę tkanin, ale na mnie największe wrażenie zrobiła zdecydowanie wytwórnia ceramiki. Jako wielka fanka rękodzieła i wszelkiego rzemiosła z zachwytem oglądałam proces powstawania mozaiek oraz wyrobu i malowania naczyń. W całym Maroku można znaleźć tego typu misterne dzieła, które są uosobieniem tamtejszej kultury. Z pewnością ich powstanie wymaga talentu, cierpliwości i wysokich umiejętności. Aż nie chciałam stamtąd wyjść!

Na koniec udaliśmy się na okoliczne wzgórze, aby podziwiać panoramę Fezu, która przypominała nieco wielkie mrowisko :). Z tego miejsca doskonale było widać gęste zabudowania oraz górskie otoczenie.