Jakiś czas temu założyłam sobie, że przed swoją trzydziestką chciałabym odwiedzać każdy europejski kraj (no może z wyjątkiem tych najmniejszych oraz państw zależnych). Na swoim koncie mam już odwiedzone 3 kontynenty, łącznie 22 kraje (tych europejskich 20), a liczba ta do czerwca wzrośnie do 26. Czasu mam niewiele, bo do trzydziestych urodzin pozostało mi dokładnie 2,5 roku, ale przy zachowaniu odpowiedniego tempa, wszystko oczywiście może się udać :).
Aktualnie poszukuję stażu za granicą, firmy, która chciałabym mnie przygarnąć na okres 3 miesięcy, gdyż mój wcześniejszy, niemalże już gwarantowany staż w Londynie niestety nie dojdzie do skutku. Dwukrotnie próbowałam mojego podejścia właśnie w UK i za pierwszym razem próbowano wyłudzić ode mnie pieniądze, a za drugim szef okazał się być zwyczajnym zboczeńcem! Mój deadline się zbliża, także jeśli macie kontakty w jakimś przedsiębiorstwie gdzieś w UE i chcecie mi pomóc, piszcie na maila kontakt@irminastyle.com, hihi :D.
Tymczasem kolejnym krajem, który mogę zdrapać sobie z mojej mapy - zdrapki jest Bułgaria. Nie ma co ukrywać, że nie byłam zbytnio zachwycona stolicą tego kraju i jeden dzień na zwiedzanie miasta zdecydowanie wystarczy przeciętnemu turyście.
Sofia kojarzy mi się z wszędobylskimi cerkwiami (znajdziemy tu m.in. słynny Sobór św. Aleksandra Newskiego), niskimi cenami, wszędobylską pizzą sprzedawaną w kawałkach oraz niestety szarością. Plusem jest położenie u stóp gór. Ja postanowiłam również dokonać pewnej prywaty i podczas mojego krótkiego wyjazdu zrobić ogromne zakupy.... w Lidlu, a następnie zabrać je do Grecji, gdzie ceny za to samo są niemalże dwukrotnie wyższe :P. Tak, właśnie. W mieście nie znalazłam dla siebie szczególnie większych atrakcji.
Jak zawsze jednak uważam, że warto poznawać nowe miejsca, zwiedzać ile wlezie i wyrabiać sobie własną opinię na temat danego miejsca. Ja czułam się w Sofii jakaś smutna i przygnębiona, także raczej nie będę chciała tam kiedykolwiek wracać. 2 dni mi wystarczyły :).
Zapraszam Was na mają fotorelację!