Na każdy kawałek tkaniny przyjdzie w końcu czas. Tak się stało w wypadku właśnie tego kuponu bawełny, z którego uszyłam poniższą sukienkę. Zalegała ona w moich domowych zapasach całe długie lata i dawno temu została kupiona przez moją mamę, która w żaden sposób jej nie wykorzystała. W końcu ja sama - z potrzeby szycia postanowiłam uszyć sobie coś nowego z tego co akurat posiadałam w domu, bo nie chciało mi się specjalnie wybierać w podróż do sklepu ;). Wpadłam na pomysł, aby do prostej sukienki w bladym odcieniu oliwki doszyć kombinację z czarnych paseczków. Sukienka bez ozdób z pewnością zlałaby się odcieniem z moją skórą, lecz dzięki temu prostemu zabiegowi stała się całkiem efektowna i w przyszłości nada się na bardziej formalne wyjścia. W tym wydaniu połączyłam ją z nowymi szpileczkami ze sklepu Czasnabuty oraz z kolczykami Rosegal.
Jak Wam się podoba? :).